Z o. Karolem Meissnerem, psychiatrą, benedyktynem, autorem wielu książek z dziedziny ludzkiej seksualności ‒ rozmawia Cezary Sękalski
(fot. cs)
Dzisiejsze czasy…
‒ Dzisiejsze czasy są bardzo trudne, jeśli chodzi o wychowanie seksualne. Jak Ojciec myśli, co jest źródłem tych trudności?
‒ Myślę, że jest wiele źródeł. Źródłem wszelkich trudności moralnych jest to, że jesteśmy zranieni skutkami grzechu pierworodnego. Wyraża się to w osłabieniu woli, utrudnieniu poznania prawdy do tego stopnia, że częstokroć nieprawdę bierzemy za prawdę. To źródło jest dostrzegane wiarą. Skutki jednak ‒ skłonność do nieładu moralnego ‒ są oczywiste dla każdego.
Innym źródłem trudności są warunki życia i sposób, w jaki jest przedstawiane życie seksualne.
Trzecią przyczyną są skutki indywidualne i społeczne nieładu moralnego. Np. przerywanie ciąży naznacza życie seksualne, życie rodzinne i społeczne znamieniem śmierci. Za kilkanaście minut współżycia seksualnego ma płacić życiem dziecko. Ludzie dorośli są gotowi uważać to za rzecz normalną. Czy jednak ich dzieci, cała młodzież może czuć się bezpieczna, gdy połowa pokolenia wyginęła?
Inną przyczyną trudności są naciski rozmaitych kręgów ideologicznych a nawet finansowych, które tłumaczą człowiekowi, że działanie seksualne jest niesterowalne. Z jednej strony prowadzi to do filozofii rozpaczy, a z drugiej umożliwia ludziom pozbawionym skrupułów zarabianie pieniędzy na ludzkiej słabości. Jeśli nie można sterować życiem seksualnym, w planowaniu rodzicielstwa ucieka się do stosowania antykoncepcji. Środki antykoncepcyjne zaś trzeba kupować. Zatem kręgi finansowe zainteresowane produkcją środków antykoncepcyjnych wprowadzają ludzi w uzależnienie seksualne po to, by byli oni użytkownikami ich produkcji.
Kultura seksualna
‒ Chyba wszyscy dostrzegamy jak wielka zmiana nastąpiła w ciągu kilku ostatnich lat w kulturze mówienia o problemach seksualnych. Co by Ojciec określił we współczesnej kulturze jako negatywne, a co jako pozytywne?
‒ Łatwo jest postawić pytanie, nie zawsze jest łatwo na nie odpowiedzieć…
Znany etnograf Bronisław Malinowski przez kulturę rozumie pośrednie zaspokajanie potrzeb. Pośrednie zaspokajanie potrzeb to takie zaspokajanie, które nie tylko korzysta z rozmaitych narzędzi, ale liczy się z rozmaitymi obyczajami, zakazami i nakazami o charakterze społecznym. Np. kulturą jedzenia jest to, że nie rzucamy się na jedzenie. Przygotowujemy posiłek, nakrywamy do stołu, używamy ,,narzędzi” do jedzenia. Mamy pewne obyczaje, czy to modlitwy przed jedzeniem, czy rozmowy przy jedzeniu. Potrzeba, jaką jest jedzenie, jest zaspokajana w sposób ,,pośredni”. To jest właśnie kultura i tak jest ze wszystkimi innymi potrzebami naszego życia.
Jeżeli chodzi o rzeczywistość seksualną, to negatywnym zjawiskiem jest traktowanie życia seksualnego inaczej niż wszystkiego, co jest ludzkie. Pozostawienie tej sfery bez kultury. Masz potrzeby ‒ zaspokajaj je! Chcesz spać z dziewczyną ‒ śpij! Chcesz się masturbować ‒ masturbuj się! W żadnej innej dziedzinie tak nie mówimy. Np. nie mówimy człowiekowi: chcesz zrobić siusiu ‒ rób siusiu, chcesz zrobić kupkę ‒ rób kupkę, chcesz kląć ‒ klnij, chcesz pluć ‒ pluj.
Dziecku mówimy czasem: ,,Nie jedz w ten sposób, tak się nie je!” ‒ mówimy: ,,Nie zachowuj się tak!”. Czyli we wszystkie inne dziedziny wprowadzamy elementy kultury, natomiast w tej dziedzinie niespodziewanie i bez sensu stosujemy zupełnie inne zasady. Tę dziedzinę wyzuwamy z kultury traktując ją wyłącznie jako sprawę potrzeby emocjonalnej (u kobiety), albo potrzeby doznań seksualnych (u mężczyzny). Przez to ludzie są wprowadzani w uzależnienie seksualne, bo uczucia, doznania seksualne są bardzo silnym środkiem uzależniającym człowieka. Człowiek traci wolność i wtedy w ogóle już nie można mówić o kulturze. Podobnie jak wyzute z kultury jest stosowanie narkotyków czy alkoholizm.
Uzależnienie od seksu
‒ W terminologii amerykańskiej jest nawet słowo ,,seksoholizm”; ,,seksoholik” ‒ człowiek uzależniony seksualnie.
Wydaje mi się, że młodzi w naszych czasach są szczególnie zagrożeni. Mamy bowiem do czynienia z zalewem takiej kultury, czy raczej braku kultury seksualnej, że młodzi ludzie tracą poczucie wartości. Pewien znajomy katecheta spytał uczniów, o czym chcieliby usłyszeć. ,,O seksie!” ‒‒ padła odpowiedź. Ale było to wypowiedziane z takim znudzeniem, jakoby w tej dziedzinie nic im już nie było obce. Jakby Ojciec scharakteryzował wiedzę młodych ludzi na temat problemów seksualnych?
‒ Najpierw trzeba by zastanowić się nad tym, co to jest wiedza. Nie ma wątpliwości, że ludzie ci mają wiele informacji. Tylko że ta wielość informacji dotyczy bardzo ograniczonego zakresu. Wiedza ta dotyczy przede wszystkim sposobu współżycia seksualnego, odruchów seksualnych, zadowolenia seksualnego… Jest to jednak bardzo wąska dziedzina, bo funkcje płciowości są nieporównanie szersze.
Funkcją płciowości jest i przekazywanie życia, tworzenie więzi społecznych, co do których człowiek ma pragnienie, żeby były trwałe. Funkcją płciowości jest „komunikowanie”, bo płciowość jest przecież również nośnikiem znaczeń. Ludzie ci wiedząc mało, są zupełnie bezbronni wobec własnej płciowości. Będą żyli byle jak.
To jest tak, jakby człowiek uważał, że potrafi kierować samochodem, podczas gdy wie tylko, gdzie jest kluczyk do uruchamiania silnika. On doskonale wie, jak kluczyk wygląda. Wie gdzie należy go umieścić, jak go należy przekręcić. Czy to jest jednak wiedza o prowadzeniu samochodu?
Jak pomóc młodym?
‒ Jak zatem pomóc młodym ludziom w odkryciu prawdziwego sensu seksualności?
‒ Trzeba z młodzieżą prowadzić rozmowy, które by uświadamiały im ich sytuację. Przede wszystkim to, że są pokoleniem, przez starsze pokolenie ‒ przepraszam za wyrażenie ‒ wyrzynanym, właśnie w imię swobody seksualnej. Połowa tego pokolenia nie istnieje. Połowa tego pokolenia została wyrzucona za burtę życia. To byli ich bracia, ich siostry. Toteż w naszej młodzieży występują wszystkie znamiona dzieci ,,dotkniętych doświadczeniem śmierci w rodzinie”(jak mówią Amerykanie). To są dzieci otoczone nieprawidłową, neurotyczną miłością przez swoich rodziców. Rodziców, którzy odnieśli się z agresją, w jej skrajnej postaci, do ich rodzeństwa.
Nie można kochać jednego dziecka, jeżeli inne się uważało za tak wielką przeszkodę, że należało ją usunąć z kręgu życia. Naznaczone znamieniem śmierci są nawet te dzieci, które nie zetknęły się z zadaniem śmierci w swojej rodzinie. Środowisko jednak, w którym wzrastają, z tym zjawiskiem się zetknęło. W Polsce nie ma klasy, w której by przynajmniej połowa dzieci nie miała rodziców, którzy odnieśli się z agresją do ich rodzeństwa. Nasze społeczeństwo jest głęboko poranione i to trzeba młodzieży uświadomić.
Zmarły przed dziesięciu laty psychiatra niemiecki Aleksander Mitscherlich ostatnią swoją książkę napisał o tym, że żyjemy w społeczeństwie, które nie ma ojca. Dał jej tytuł „Die vaterlose Geseuschaft”. Brak ojca, brak wzorców męskości powoduje unieszczęśliwienie dzieci. Powoduje unieszczęśliwienie kobiet, które nie mają prawdziwych mężczyzn wokół siebie, mimo że ich potrzebują. Jednocześnie same ,,produkują” takie bez‒męskie społeczeństwo, dlatego że same przez swoje nieprawidłowe postawy emocjonalne niszczą mężczyzn.
Uświadomienie młodzieży tych problemów od razu ustawia tych młodych ludzi w prawdzie. Trudnej i bolesnej, ale w prawdzie.
Młodzi widzą, że nie dajemy im tylko nakazów, czy zakazów. Ukazujemy im ich sytuację, którą powinni zrozumieć. Równocześnie stawiamy ich w obliczu zadania: albo chcą swoje życie wygrać i wygrają, albo nie chcą i go nie wygrają. To zależy tylko od nich.
Pismo Święte głosi nam to słowo Pana Boga: „Kładę przed tobą śmierć i życie; wybieraj życie!” Jest to teologia dwóch dróg w Piśmie Świętym. Trzeba młodzieży pokazać, że to od nich zależy, jaką drogą pójdą. Niech nie oglądają się na dobre przykłady. One oczywiście są, ale są ciche i jak gdyby ukryte. Podczas gdy zło jest nachalne i widoczne. Zatem potrzebne jest przeprowadzenie uczciwej analizy tego, co wynika z faktu płciowości. I tylko ten wygra swoje życie, kto potrafi urzeczywistnić pełnię tego, co wyraża się w płciowości.
To jednak będzie wymagało pracy. To będzie trudne, bo wszyscy jesteśmy zranieni skutkami grzechu pierworodnego. Pan Jezus nie zapowiada łatwego życia. Już Hiob mówił, że „bojowaniem jest żywot człowieczy”, Pan Jezus mówi zaś, że „do gwałtowników należy Królestwo Niebieskie”. Musimy być przygotowani na walkę.
Wielkie wrażenie zrobiła na mnie kiedyś transmisja jakichś zawodów sportowych. Komentator w pewnym momencie powiedział o biegaczu, który wyprzedził wszystkich rywali i samotnie dobiegał mety: „I teraz ten człowiek walczy już tylko ze sobą i ze swoim zmęczeniem”. Była to bardzo ciekawa uwaga, która właściwie dotyczy całego naszego życia.
Funkcje płciowości
‒ Jakie wobec tego są funkcje płciowości?
‒ Pierwszą i najważniejszą jest przekazywanie życia. Inna funkcja to wszystko, co wynika z faktu płciowości w naszym życiu, a więc budowa ciała, czynności tego ciała, uczucia, doznania itd. Trzecia wielka funkcja płciowości to tworzenie więzi. Małżeństwo jest związkiem płciowym. Każdy pragnie głębokich więzi w małżeństwie. Jakie to są więzi? Więzi miłości, co do której wszyscy oczekują, że będzie to nieprzemijająca miłość ‒ uczucie, lecz trwała miłość, określana jako miłość-dar. I wreszcie życie seksualne nośnik znaczeń. Ludzie oczekują od życia seksualnego, że ono będzie miało sens. Jest potworną rzeczywistością, jeżeli życie seksualne jest bez sensu.
Druga dziedzina, którą trzeba omawiać to wartości, z którymi jest związana rzeczywistość płci. Wartości, które dla wszystkich są oczywiste. Taką wartością jest rodzina.
Mimo rozmaitych kryzysów dotyczących trwałości rodziny, każdy jednak oczekuje, że rodzina „mu coś da”. Małżeństwo jest taką wartością. Może o tym świadczyć fakt, że ludzie, którzy się nawet trzy razy rozwiedli, pobierają się po raz czwarty. Co prawda w krajach zachodnich spotykamy się z odchodzeniem od małżeństwa, ale jest to nurt filozofii rozpaczy. Ponieważ ci ludzie nie wierzą w siebie. Nie wierzą, że są zdolni zawrzeć trwałe małżeństwo. Nie wierzą w trwałość swoich zobowiązań. Jest to jakaś wielka klęska człowieka.
Dalej taką wartością jest, mimo wszystko, ludzkie życie. Wprawdzie wielu żyje, jakby życie nie miało sensu. Dla wielu ludzi problem życia jest istotnym problemem i wielu nie doświadcza sensu życia. To jednak jest cierpienie, to jest choroba, na którą wskazuje psychiatra wiedeński Viktor Frankl. Brak poczucia sensu życia jest źródłem jakiegoś psychicznego braku równowagi współczesnego człowieka.
I wreszcie, w naszej kulturze, wielką wartością jest miłość.
Znowu pojawia się problem, co rozumiemy przez miłość. Psychiatra angielski Laing mówi, że miłość to najbardziej sprostytuowany wyraz we współczesnym języku. To prawda, a mimo wszystko jest on odbierany jako jakaś wartość. Trzeba zatem uświadomić sobie, na czym ta wartość polega. Czym jest miłość jako wartość? To jest kwestia, którą należy wyjaśnić.
Znając funkcje płciowości i znając wartości z jakimi powiązana jest płciowość, poznajemy drogę, jaką iść należy w tym lesie nieszczęścia, w lesie niedoli seksualnej, który widzimy dookoła siebie. Poznajemy drogę w tej masie śmierci, nieszczęścia, rozwodów. To jest droga, którą można pokazać młodemu człowiekowi. Ukazując, że uzyskanie pokoju i radości w życiu seksualnym jest możliwe. Trudne, ale możliwe. Wielkich rzeczy nie dosięga się łatwo, ale są one do osiągnięcia!
„Wychowawca”, 6/1995, s. 7-8