Cezary Sękalski
Potrzeby psychiczne nie ograniczają się do braku pieniędzy. A na ogół bieda kojarzy się nam wyłącznie z brakami materialnymi. Z kolei hojność dla wielu to datek rzucony żebrakowi do kapelusza. W rzeczywistości jednak sprawa nie jest taka oczywista. Człowiek może nosić w sobie bowiem wiele różnych deficytów. I nie każdy z nich można zapełnić jedynie pieniędzmi.
(fot. cs)
Według antropologii św. Pawła na nasze człowieczeństwo składa się ciało, dusza (psyche) i duch (nous). W każdej z tych sfer człowiek może przeżywać jakieś swoje ograniczenia.
Bliższa ciału koszula…
Najprościej można je określić co do ciała. I tu chyba oczywiste dla każdego jest to, że potrzebujemy mieć gdzie mieszkać, w co się ubrać i co jeść. Są to podstawowe potrzeby, bez zaspokojenia których jesteśmy narażeni nawet na utratę życia.
Zwykle do pewnego momentu jesteśmy na utrzymaniu rodziców. Pewnego dnia musimy jednak wyfrunąć z bezpiecznego gniazda i stopniowo przejąć odpowiedzialność za własne utrzymanie.
Odnalezienie stabilnej pracy, która pozwoli nam na uzyskanie stałych dochodów jest jednym z poważnych wymogów zakorzeniania się w dorosłości. A takie cnoty jak oszczędność i zapobiegliwość są tu szczególnie w cenie.
Zawsze może się bowiem nam zdarzyć czasowa utrata pracy albo inne życiowe zawirowania. Wtedy posiadanie oszczędności pozwoli nam przejść suchą stopą także przez lata chude.
Potrzeby psychiczne
Nieco trudniej opisać potrzeby psychiczne człowieka. Tu z odsieczą przychodzą nam psychologowie.
Abraham Maslow już kilkadziesiąt lat temu sformułował swoistą piramidę potrzeb. Uwzględnił w niej oczywiście wspomniane już potrzeby fizjologiczne. Zaznaczył przy tym, że brak ich zaspokojenia degraduje człowieka i znacznie ogranicza możliwość zaspokajania potrzeb wyższych.
Do tych z kolei idąc od dołu wg niego przynależą:
- Potrzeba bezpieczeństwa osobistego, ekonomicznego i zdrowotnego, które dają poczucie stabilności życiowej i przewidywalności.
- Potrzeba przynależności, którą wypełnia rodzina, przyjaciele, znajomi. Dzięki bliskości i intymności z nimi nie grozi nam osamotnienie, alienacja i poczucie wyobcowania, które zwykle przeżywa się boleśnie.
- Potrzeba uznania ze strony innych ludzi i we własnych oczach. Np. w kontekście pracy czy też innych naszych zaangażowań. Z tym wiąże się chęć posiadania odpowiedniego dla nas statusu społecznego.
- Wreszcie Maslow mówi także o potrzebach najwyższych, do których zalicza dążenie do zaspokajania potrzeb poznawczych oraz pragnienie przeżywania piękna.
- Na szczycie swojej drabiny umieszcza natomiast samorealizację. Rozumie ją jako działanie na rzecz rozwoju swoich możliwości na różnych polach aktywności. Zwykle przynosi to ogromną życiową satysfakcję i pozytywny napęd do dalszego działania i twórczości.
W stronę życiowej harmonii
Dodać przy tym należy, że u dojrzałego człowieka zaspokajanie wszystkich wymienionych potrzeb dokonuje się w sposób harmonijny i wzajemnie zazębiający się. To ważne, bo zbytnie przeakcentowanie którejś z potrzeb kosztem innych, może prowadzić do zachwiania albo nawet dezintegracji całego układu.
I tak można np. skoncentrować się wyłącznie na zarabianiu pieniędzy kosztem potrzeby przynależności i pielęgnowania więzi. Wtedy mimo wielu zgromadzonych środków materialnych można zakończyć życie jako człowiek nieszczęśliwy. Dręczony pustką i samotnością.
Można też mieć wielki głód uznania i sławy, i być gotowym na ten cel przeznaczyć wszystkie środki materialne, a nawet poświęcić przyjaciół. Kiedy ich szczerość wypływająca z autentycznej troski o nas zaczyna nazbyt ciążyć. Znowu zakończy się to wyhodowaniem narcyza. I choć będzie on podziwiany przez grono wiernych klakierów, na dłuższą metę nie da mu to jednak poczucia satysfakcji i harmonii.
Można też gonić za samorealizacją, ale również kosztem relacji z bliskimi i to też musi w rezultacie zakończyć się życiową porażką.
Tak więc potrzeby psychiczne i ich zaspokajanie to nie wszystko. Potrzebny jest jeszcze sprawny duch (nous), który tym wszystkim potrafi mądrze zarządzić.
Z perspektywy chrześcijańskiej, niezbędna jest nam także pomoc Duch Świętego, który pozwoli nam uporządkować cały ten galimatias i wejść na drogę duchowego rozwoju.
Tylko pewna przewodnia myśl mówiąca o celu naszego życia i o właściwej hierarchii środków, jakie do tego celu prowadzą, może człowiekowi dać szansę właściwego uporządkowania swojego życia. Widać stąd, że nieraz to właśnie pomoc duchowa jest artykułem pierwszej potrzeby, bo bez niej bardzo trudno odnaleźć sens i cel swojego życia i zyskać siłę do jego realizacji.
“La Salette”, 1/2017, s. 38-39.