Siła słabości – to sformułowanie wydaje się paradoksalne. Zawiera bowiem oczywistą sprzeczność. Czy jednak w każdym wypadku jest nieprawdziwe? Odpowiedź na to pytanie udzielę w oparciu o historię Petera Faulka odtwórcy roli porucznika Columbo.
Porucznik Columbo, któż go nie zna z popularnego serialu lat 70. i 90. XX wieku?
Niepozorny policjant w pogniecionym prochowcu, jeżdżący wiekowym rupieciem marki Peugeot…
Columbo nie miał w sobie nic z tego, czego widzowie tamtych lat mogli spodziewać się po stróżu prawa. A jednak podbił ich serca. I sprawił, że Peter Falk, odtwórca głównej roli stał się najlepiej zarabiającym aktorem serialowym w Hollywood. A seria miała rekordową liczbę sezonów, mimo że łamała wszelkie reguły gatunku.
filmweb.pl
Wbrew regułom
Bo kto to słyszał, aby w kryminale od początku wiadomo było, kto zabił!
Po drugie, wychowanych na Bondzie widzów odstręczyć mogła postać nieporadnego policjanta-fajtłapy. Zwłaszcza, kiedy wśród ludzi sukcesu z wyższych sfer poruszał się niczym słoń w składzie porcelany. I jeszcze prosił o autograf dla żony… Ale obciach! To musiało budzić więcej uśmiechu i politowania niż podziwu!
Gdzie więc tkwiła tajemnica popularności Columbo?
Zbiorowa nieświadomość
Kiedy jakiś bohater popkultury spotyka się z tak żywym odzewem widzów, zwykle to, co sobą przedstawia, odpowiada na jakąś głębszą podświadomą potrzebę szerokich rzesz społeczeństwa. W tym przypadku serial stanowił zawoalowaną dyskusję z teorią nadczłowieka, która głosiła pośrednio, że do władzy, pieniędzy i życiowego sukcesu należy iść po trupach.
Tak właśnie myśleli przestępcy z serialu, bo wszyscy oni wywodzili się z wyższych warstw społecznych. Gotowi byli zabić, aby zachować swoje przywileje. Drwili sobie przy tym nieraz z prostych ludzi i na każdym kroku potrzebowali podkreślać swoją wyższość.
Przeciwko nim właśnie występował niepozorny stróż prawa. Wolny od blichtru, ułudy bogactwa i siły statusu społecznego. Niczym Dawid przeciwko zadufanemu w sobie Goliatowi. Przez to leczył zbiorowe kompleksy widzów, bo stawał się obrońcą dziejowej sprawiedliwości i równości wszystkich wobec prawa.
Siła słabości
Ponadto to, co na pierwszy rzut oka wydawało się słabością, po przepracowaniu i świadomym użyciu okazywało się siłą. Usypiało bowiem czujność przeciwnika. Pod takim przykryciem nie od razu dostrzegał on bowiem wybitną inteligencję. Nie zauważał siły sztuki dedukcji. A nade wszystko wyczucia psychologicznego porucznika.
Ten najpierw czynił z głównego podejrzanego powiernika swoich wątpliwości. A następnie obserwował rosnącą nerwowość, która coraz bardziej zdradzała przestępcę.
Zwykle najlepsza była ostatnia scena filmu: aresztowanie. Wtedy porucznik z wdziękiem przedstawiał ostateczny dowód winy podejrzanego. Szach i mat!
Aktor ze szklanym okiem
Nieprzypadkowo była to życiowa rola Petera Falka. Sam bowiem odkrył, czym jest siła słabości i jak swoim niedomaganiom nadać zupełnie nowe znaczenie.
Aktor w wieku 3 lat z powodu siatkówczaka stracił prawe oko. A w dorosłym życiu nieraz słyszał na castingach pytanie: dlaczego mieliby mu płacić tyle samo co aktorom, którzy mają dwoje oczu?… Nie zrażał się jednak, ale potrafił przekuć swoją niepełnosprawność w sceniczny sukces.
Paradoksalnie to ona właściwie sprawiła, że tajemnicze, charakterystyczne spojrzenie zaczęło wyróżniać go spośród innych ówczesnych wielkich gwiazd kina.
Nie pierwszy to i nie ostatni przypadek, kiedy odpowiednio odkryta siła słabości prowadzi do sukcesu życiowego, a czasem i duchowego.
Dla nas wszystkich może to być cenna nauka. Zamiast tuszować i ukrywać nasze ograniczenia, lepiej je nieraz przepracować i uczynić z nich nasz atut. Wtedy mogą stać się znakiem rozpoznawczym. A nasze mentalne zwycięstwo nad nimi będzie budzić podziw otoczenia i cenną dlań inspirację.