Rodowody to ważny temat obecny zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie.
Poproszono mnie o napisanie rozważania do Ewangelii z dnia. A tu napotkałem na rodowód Jezusa. Długą i na pozór nudną wyliczankę imion i ich powiązań: kto był czyim synem i w którym pokoleniu.
Okazuje się jednak, że Semici, dla których rodowody były ważne, mieli nosa. Dziś bowiem, niemal po dwudziestu wiekach, w ramach psychoterapii systemowej pracuje się z tzw. genogramem. Jest to pomocne, aby odkryć i ponazywać przekaz emocji i wartości (czasem antywartości), które były dziedzictwem rodziny pacjenta. Rodowody to w końcu opowieści o naszych korzeniach.
Może to nam pomóc określić, z jakimi zasobami weszliśmy w dorosłe życie, a jakie towarzyszyły nam deficyty. Taki „raport otwarcia” okazuje się bardzo pomocny w przyjrzeniu się naszym dorosłym relacjom małżeńskim, rodzicielskim i wszelkim innym.
Uświadomienie sobie tych wszystkich zależności pomaga odkryć pola pracy w psychoterapii zarówno pary, jak i pacjentów indywidualnych. I tak, nieraz prostowanie naszych ścieżek zaczyna się od analizy tego, skąd przyszliśmy. Bo dopiero wtedy będziemy mogli odpowiedzieć sobie na pytanie: kim jesteśmy. I czy droga, dokąd zmierzamy, jest dla nas optymalna…