Dr Cezary Sękalski
Miłość leży u podstaw małżeństwa. Czym ona jest? Jakie są jej przejawy? Czy jest jedna, czy ma wiele odcieni? Na te pytania odpowiada ks. Karol Wojtyła.
Święty Jan Paweł II był bez wątpienia prekursorem duchowości małżeństwa i rodziny. Początków jego zainteresowania problematyką małżeńska należy upatrywać już w latach 50. XX wieku, kiedy to jako duszpasterz akademicki u św. Floriana w Krakowie mógł z bliska obserwować i towarzyszyć rodzącym się wśród studentów związkom uczuciowy prowadzącym do małżeństwa.
(fot. cs)
Ujawniał się tu jego szczególny charyzmat „wsłuchania w człowieka”1, który był podstawą wszelkich dalszych dociekań naukowych, artystycznych i duszpasterskich. W wywiadzie udzielonym Vitorio Messoriemu, ojciec święty wspominał wprost, że swojego spojrzenia na rodzinę i małżeństwo uczył się od swoich młodych rozmówców, małżonków i przyszłych małżonków. „Oni sami byli moimi wychowawcami w tej dziedzinie – wspominał – Oni sami też, mężczyźni i kobiety, wnosili twórczy wkład w duszpasterstwo rodzin”2.
(fot. cs) Popiersie na ścianie domu parafialnego przy kościele św. Floriana w Krakowie
Owoce własnych badań naukowych na temat miłości damsko-męskiej przedstawił podczas wykładów monograficznych, zatytułowanych Miłość i odpowiedzialność, jakie wygłosił na KUL-u w latach 1957/58 i 1958/593. Ich tekst ukazał się drukiem w 1960 r., po wielu dyskusjach z młodymi ludźmi na temat przygotowywanej książki4. Stanowiły one metafizyczną interpretację miłości między kobietą i mężczyzną.
(fot. cs) Katolicki Uniwersytet Lubelski
Jako filozof zapoznany z metodą fenomenologiczną za punkt wyjścia przyjmował doświadczenie młodych ludzi. Następnie starał się zinterpretować w świetle filozofii arystotelesowskiej i tomistycznej. Oprócz tego swoje obserwacje zawarł również w formie artystycznej, w dramacie „Przed sklepem jubilera”. Tekst sztuki również był żywo dyskutowany przed wydaniem5.
A zatem z jednej strony Karol Wojtyła opisywał miłość między mężczyzną i kobietą z punktu widzenia filozofa i etyka. Z drugiej zaś z punktu widzenia dramaturga i artysty. Prawdopodobnie wynikało to z odkrycia, że istnieją takie sfery życia ludzkiego, które nie wystarczy kompetentnie i naukowo omówić. Trzeba je jeszcze – jak mawia prof. Stanisław Grygiel – „ośpiewać”.
Etapy rozwoju miłości
W pracy Miłość i odpowiedzialność Karol Wojtyła wyróżnia cztery rodzaje czy też etapy rozwoju miłości, jaka rodzi się między mężczyzną i kobietą. Opis ten jest to w dużej mierze inspirowany myślą Arystotelesa. Niemniej autor wzbogaca w pewien istotny sposób koncepcję Stagiryty, dodając do niego element wybitnie personalistyczny i duchowy.
Miłość upodobania
Pierwszy rodzaj miłości, jakiego doświadcza dwoje osób odmiennej płci, to miłość upodobania. Polega ona na wspólnym stosunku dwóch osób do dobra, jakie w sobie niosą. „Podobać się znaczy mniej więcej tyle, co przedstawiać się jako pewne dobro. Kobieta łatwo może znaleźć się w polu widzenia mężczyzny jako swoiste dobro, a on również jako dobro może się znaleźć w jej polu widzenia. Ta obustronna łatwość upodobania w sobie jest owocem popędu seksualnego, rozumianego jako właściwość i siła natury ludzkiej, ale siła działająca w osobach i domagająca się postawienia na poziomie osób”6.
W dramacie „Przed sklepem jubilera” odnajdujemy ten etap w osobistych zwierzeniach Andrzeja, który wspomina: „Doszedłem do Teresy drogą dosyć długą, nie znalazłem jej od razu […]. Po pewnym czasie stwierdziłem, że znalazła się w polu mej uwagi, to znaczy, że musiałem nią się interesować, i równocześnie godziłem się na to, że muszę. Mogłem wprawdzie nie postępować tak, jak czułem, że muszę, lecz sądziłem, że nie miałoby to sensu. Widocznie coś było w Teresie, co odpowiadało mej osobowości”7.
W takim ujęciu nie chodzi tylko o sam element atrakcyjności fizycznej czy zmysłowej. Andrzej mówi bowiem: „Nie poddawałem się tylko wrażeniu i urokowi zmysłów, bo wiem, że wówczas naprawdę nie wyszedłbym z mego »ja« i nie dotarł do drugiej osoby – ale tu był właśnie wysiłek. Bo przecież moje zmysły karmiły się co krok wdziękiem napotkanych kobiet. Gdy kilka razy próbowałem za nimi pójść, spotykałem wyspy odludne. Pomyślałem też wówczas, że piękność dostępna dla zmysłów może być darem trudnym lub niebezpiecznym, spotykałem wszakże osoby, które ona wiodła do cudzej krzywdy – i tak powoli nauczyłem się cenić piękność dostępną dla umysłu, czyli prawdę”8.
W ten sposób Andrzej oddziela we własnym doświadczeniu to, co jest tylko wrażeniem zmysłowym, od tego, co zawiera również pewien aspekt osobowy. To bardzo ważne rozróżnienie, konieczne do budowania relacji z płcią przeciwną. W pracy Miłość i odpowiedzialność, w rozdziale stanowiącym psychologiczną analizę miłości Karol Wojtyła pisze: „Oto w poruszeniu samej zmysłowości «ciało» bywa przeżywane jako «możliwy przedmiot użycia». Zmysłowość sama z siebie ma orientację konsumpcyjną, orientacja ta idzie więc przede wszystkim i bezpośrednio w kierunku «ciała», osoby dotyczy tylko pośrednio, bezpośrednio zaś raczej ją omija”9. Oto powód dlaczego próba budowania związku tylko w oparciu o fascynację erotyczną czy seksualną, musi skończyć się klęską. Bez pełnych odniesień osobowych żaden związek nie jest w stanie zachować trwałości.
Miłość pożądania
Drugi etapem miłości między mężczyzną a kobietą jest miłość jako pożądanie. Wyraża się ona w pragnieniu dobra dla siebie poprzez drugą osobę. Dobrze wyrażają to słowa: „Ty jesteś dobrem dla mnie”. „Człowiek, osoba ludzka jest kobietą lub mężczyzną. Płeć jest także pewnym ograniczeniem, jednostronnością. Mężczyzna potrzebuje więc kobiety niejako dla uzupełnienia swojego bytu, ona podobnie potrzebuje mężczyzny. Ta obiektywna, ontyczna potrzeba daje o sobie znać za pośrednictwem popędu seksualnego”10.
W dramacie „Przed sklepem jubilera” także znajdujemy ślady tego etapu. Andrzej wspomina: „Myślałem wówczas wiele o »Drugim ja«”. Teresa była przecież całym światem, tak samo odległym, jak każdy inny człowiek, jak każda inna kobieta – a jednak coś pozwalało myśleć o przerzuceniu pomostu”11.
Chęć przerzucenia pomostu to już nie tylko obserwowanie z daleka, delektowanie się miłością upodobania, ale aktywność zmierzająca do przyjęcia dobra, które jest w drugiej osobie. Andrzej mówi: „Teresa – Teresa – Teresa – jakby punkt jakiś przedziwny moich dojrzewań – już nie pryzmat pozornych promieni, ale człowiek prawdziwego światła. I wiem, że nie mogę iść dalej. Wiem, że nie będę już szukał. Drżę tylko na myśl, że tak łatwo mogłem ją stracić”12. Pragnienie drugiej osoby na tym etapie wiąże się zatem z lękiem przed jej utratą.
Odkrywanie drugiej osoby jako dobra dla siebie, wymaga jeszcze bardziej dojrzałego przeżywania własnej seksualności. „W zestawieniu kobieta – mężczyzna zmysłowość jako naturalna reakcja na osobę drugiej płci jest jakimś tworzywem miłości małżeńskiej, miłości oblubieńczej. Sama z siebie jednak stanowczo nie spełnia tej roli. Nastawienie na wartość seksualną, związaną z «ciałem» jako przedmiotem użycia, domaga się bezwzględnie integracji: musi być włączone w całkowite i dojrzałe odniesienie do osoby, bez tego stanowczo nie jest miłością. […] Zmysłowość musi więc być otwarta dla innych, szlachetniejszych pierwiastków miłości”13.
W innym wypadku relacja między kobietą i mężczyzną może przemienić się w chęć nad-użycia drugiej osoby, które wyraża się w czerpaniu z niej dobra dla siebie, w taki sposób, który omija lub wyprzedza relację osobową. Dodatkową trudnością na tym etapie jest oddzielenie zmysłowości i czułości. Jeśli dwie osoby wchodzą w relację miłości pożądania, zaczynają widzieć wzajemnie w sobie dobro dla siebie. Może być ono trojakiego rodzaju: zmysłowe, uczuciowe oraz osobowe.
Pierwsze jest związane z atrakcyjnością seksualną, drugie zaś pojawia się wtedy, gdy „przedmiotem przeżycia emocjonalnego dla kobiety będzie wartość «męskości», a dla mężczyzny wartość «kobiecości». Pierwsza może się kojarzyć np. z wrażeniem «siły», druga z wrażeniem «wdzięku», obie zaś łączą się z całym człowiekiem drugiej płci, a nie tylko z jego «ciałem»”14.
W ten sposób w relacji między kobietą i mężczyzną do głosu dochodzi uczuciowość. Ma ona inny charakter niż zmysłowość, „nie jest konsumpcyjna, […] mogą w niej dojść do głosu momenty kontemplacyjne związane z pięknem, z przeżyciem wartości estetycznych”15. Niemniej posiada ona własną dynamikę, w niej odzywa się „pragnienie bliskości i zbliżenia, a równocześnie wyłączności czy intymności, jakiegoś «sam na sam», jednocześnie zaś jakiegoś «wciąż razem».
Miłość uczuciowa trzyma dwoje ludzi blisko siebie, każe im – nawet jeśli fizycznie są od siebie daleko – poruszać się wciąż intencjonalnie w swoim kręgu”16. Uczuciowość domaga się swoistego wyrazu, jaki stanowią spojrzenia, słowa, gesty, przytulenie.. Tu ujawnia się trudność: „Obustronne zbliżenie jako wyraz wzajemnej czułości, chociaż płycie bezpośrednio z samego uczucia, bardzo łatwo może przesunąć się na teren zmysłowości. Nie będzie to od razu zmysłowość jawna, z ostro zarysowanymi nastawieniem na użycie cielesne, ale zmysłowość ukryta i utajona w uczuciowości”17.
U kobiety potrzeba bliskości ma charakter emocjonalny. U mężczyzny, który z natury jest bardziej zmysłowy, mogą one budzić również potrzeby natury seksualnej. Dlatego też kobieta z natury jest „bardziej skłonna do uznania jeszcze za przejaw miłości uczuciowej tego, w czym mężczyzna już uświadamia sobie wyraźnie działanie zmysłowości oraz chęci użycia”18.
Prawidłowość ta stawia przed taką parą nowe wymagania. Dbanie o to, by ich relacja uczuciowa nie przesunęła się na poziom zmysłowości i w ten sposób nie hamowała rozwoju wzajemnej relacji osobowej. O tym, że walka o przejrzystość wzajemnej relacji nie jest sprawą łatwą, wiedzą bardzo dobrze wszystkie pary. Zwłaszcza dziś, gdy przemiany kulturowe spowodowały, że nie ma już tak silnej separacji płci, jak to miało miejsce jeszcze sto lat temu i zakochani mogą spędzać dużo czasu razem.
Pewnym mankamentem miłości uczuciowej jest również to, że jest ona często pożywką do idealizacji drugiej osoby, która „mniej jest przedmiotem, a bardziej okazją do miłości uczuciowej”19. Uczuciowość bowiem „jest subiektywna i karmi się – i to czasem aż do przesady – tymi przede wszystkim wartościami, które sam podmiot nosi w sobie, do których lgnie świadomie i podświadomie”20. Z tego powodu, aby miłość znalazła dojrzały kształt musi zmierzać w stronę obiektywizmu.
Miłość życzliwości
Kolejny etap to miłość jako życzliwość. Charakteryzuje się pragnieniem dobra drugiej osoby. Bez tego aspektu miłość pożądania mogłaby przerodzić się w egoizm i używanie drugiej osoby w celu zaspokojenia własnych potrzeb czy to zmysłowych, czy uczuciowych. „Miłość mężczyzny do kobiety oraz jej do niego nie może nie być miłością pożądania, winna zaś iść ku temu, aby coraz bardziej być pełną życzliwością, benevolentia. […] Prawdziwa miłość życzliwości może […] iść w parze z miłością pożądania, a nawet z samym pożądaniem, byleby to ostatnie nie zmajoryzowało wszystkiego innego, co zawiera się w miłości mężczyzny i kobiety, lub nie stało się jej wyłączną treścią i sensem”21.
W dramacie „Przed sklepem jubilera” ten aspekt miłości trafnie oddaje Teresa. „Rozpoczęliśmy wówczas rozmowę o różnych drobiazgach związanych z naszym ślubem. Ja mówiłam mu o tym krawacie, w którym mi się najbardziej podoba, i o tym ciemnym garniturze, w którym jest mu najbardziej do twarzy. Andrzej słuchał tego bardzo chętnie, nie dlatego, że szukał pochlebstwa, ale że chciał mi się zawsze podobać, i że chciał mi zrobić przyjemność”22.
Fakt, że mówi o tym kobieta wskazuje, że w tej dziedzinie miłości to właśnie kobiety są mistrzyniami. Mężczyźni muszą jej się dopiero uczyć… Fragment ten ukazuje również, że miłość życzliwości najpełniej sprawdza się w codzienności. Ona przynosi tysiące okazji, aby wzajemnie sobie służyć i przez to wzrastać. Choć tekst ukazuje troskę narzeczonej o zewnętrzny wygląd jej narzeczonego, to jednak można ją także odnieść do jego wnętrza. Miłość życzliwości sprawia bowiem, że kobieta i mężczyzna mogą dokładać starań i mobilizować się wzajemnie także do rozwoju wewnętrznego.
Jak na poprzednich etapach główną rolę grały zmysły i uczucia, na etapie miłości życzliwej do głosu musi dochodzić wola. „Miłość jest zawsze jakąś sprawą wnętrza i sprawą ducha […]. To, cp pozostaje w niej w samych zmysłach oraz w samym seksualnym witalizmie ciała ludzkiego, nie stanowi jej właściwej istoty. Wola jest niejako tą ostatnią instancją w osobie, bez udziału której żadne przeżycie nie ma pełnej osobowej wartości”23.
Oczywiście walory zmysłowe czy uczuciowe mogą popychać człowieka do okazywania hojności i wielkoduszności względem drugiej osoby. Niemniej siły te mogą słabnąć w miarę przyzwyczajenie i w budowaniu relacji nie można im zbytnio ufać. Autentyczna osobowa miłość „potrzebuje wolności, zaangażowania wolności stanowi poniekąd jej psychologiczną istotę”24.
Miłość oblubieńcza
Najwyższy stopień miłości jak i uwieńczenie poprzednich etapów Karol Wojtyła widzi w miłość oblubieńczej. Przede wszystkim „polega ona na oddaniu swojej własnej osoby. Istotą miłości oblubieńczej jest oddanie siebie, swojego »ja«. Stanowi to coś innego i zarazem coś więcej niż upodobanie, pożądanie, a nawet niż życzliwość. Te wszystkie formy wychodzenia w kierunku drugiej osoby pod kątem dobra nie sięgają tak daleko jak miłość oblubieńcza. Czymś więcej jest »dać siebie« aniżeli »chcieć dobra«”25.
Aby coś takiego mogło zaistnieć między dwoma osobami, konieczna jest wzajemność ich relacji. Bohater dramatu komentuje to w następujący sposób: „Miłość może być […] zderzeniem, w którym dwie osobowości uświadamiają sobie do głębi, że powinny do siebie należeć, chociaż brak nastrojów i wrażeń. Jest to jeden z tych procesów we wszechświecie, co sprowadzają syntezę i jednoczą to, co rozdzielone, a co ciasne i ograniczone, to rozszerzają i bogacą”26.
Karol Wojtyła wyróżnia dwie formy realizacji miłości oblubieńczej. W obu wypadkach ta forma miłości „łączy się z oddaniem osoby indywidualnej drugiej wybranej osobie. I dlatego o miłości oblubieńczej mówimy w pewnych wypadkach, gdy chodzi o określenie stosunku pomiędzy człowiekiem a Bogiem […]. Istnieją także jak najgłębsze podstawy do tego, aby mówić o miłości oblubieńczej w związku małżeńskim. Miłość osób, mężczyzny i kobiety, prowadzi w małżeństwie do wzajemnego oddania się”27.
W takim ujęciu osobiste oddanie się Bogu traktowane jest niejako na równi z oddaniem się drugiej osobie w małżeństwie. W obu bowiem przypadkach oddanie się wywołuje konkretne duchowe skutki. Stanowią one istotę nauki Chrystusa: Kto by chciał ocalić duszę swoją, ten ją straci, a kto by utracił duszę swoją dla mnie, ten ją znajdzie (Mt 10, 39).
W tym kontekście można by przytoczyć jeszcze jeden cytat z Ewangelii. Jezus mówi: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, 40). Nie ma powodu, dla którego tych słów nie można by zastosować np. do współmałżonka.
Takie ujęcie przełamuje wszelkie próby wynoszenia wyłącznego ofiarowania się Bogu w Kościele nad powołanie małżeńskie. Obie formy są dla Karola Wojtyły komplementarne i wzajemnie dopełniające się. A różnicą między nimi jest tylko fakt, że w powołanie małżeńskie w relację miłości oblubieńczej włączona jest sfera seksualna. W przypadku oddania się Bogu, pozostaje ona niezaspokojona.
Karol Wojtyła pisze, że w małżeństwie „moment seksualny odgrywa w kształtowaniu się miłości oblubieńczej szczególną rolę. Współżycie seksualne sprawia, że zacieśnia się ona do jednej pary osób, choć równocześnie zyskuje na specyficznej intensywności. W takim też tylko zacieśnieniu może się ta miłość tym pełniej otworzyć ku nowym osobom, które z natury są owocem miłości małżeńskiej mężczyzny i kobiety”28.
Problem kryzysów małżeńskich
Sam opis małżeńskiej miłości oblubieńczej może wydawać się nazbyt idealistyczny i oderwany od życia. Karol Wojtyła – dramaturg ujawnia się jednak jako realista. Ma świadomość kryzysów, jakie przydarzają się małżeństwom, gubiącym gdzieś własną pierwotną więź.
W drugiej części dramatu „Przed sklepem jubilera” taki problem dotyka Annę i Stefana. Kobieta czuje się niekochana przez męża. Jest pełna pretensji. Przeżywa zawód z powodu kryzysu, jaki dotknął jej małżeństwo. Do tego stopnia, że gotowa jest nawiązać relację z innym mężczyzną.
Nieoczekiwanie obok niej na ulicy pojawia się Adam. Nie jest on jednak gotowy zaspokajać jej potrzeby emocjonalne, ale stara się jej pomóc zrozumieć sytuację, w jakiej się znalazła. I znaleźć jakieś „duchowe” rozwiązanie.
Adam potem wspomina: „Powiedziałem wtedy tej kobiecie (Annie): „tędy za chwilę przejdzie Oblubieniec” – a powiedziałem jej to z myślą o miłości, która tak bardzo w jej duszy wygasła. Oblubieniec przechodzi tylu ulicami, na których też spotyka się tylu ludzi. Przechodząc dotyka tej miłości, jaka w nich jest. gdy jest zła, cierpi z tego powodu. Miłość jest zła również wtedy, kiedy jej brak”29.
W innym miejscu Adam dodaje: „W twarzy Oblubieńca każdy z nas odnajduje podobieństwo twarzy tych, w których uwikłała nas miłość po tej stronie życia i egzystencji. Wszystkie są w Nim”30. A zatem w takiej wizji współmałżonek dla chrześcijanina rzeczywiście staje się alter Chrystus. Oczywiście nie w znaczeniu bałwochwalczym, ale w znaczeniu utożsamieniu się Jezusa z każdym, kto jest powierzony naszej miłości (por. Mt 25, 40).
Anna pełna żalu do Stefana po spotkaniu Oblubieńca (pewnie także w nim) wyzwala się ze swojej izolacji. Niby nic się nie zmieniło, a jednak nastąpiła istotna zmiana – nie w samej rzeczywistości, ale w jej przez nią postrzeganiu.
Anna po latach wspomina: „Dawna dziewczęca miłość do tego człowieka wyschła jak źródło, które nie może powtórnie wytrysnąć z ziemi. Próbowałam jednak uwierzyć w niego i w jakiś ład, w jakiś porządek wszystkiego, także i w mego życia. Poza tym – przestałam nim gardzić, przestałam żywić żal – ten straszny żal o życie, które on mi właśnie zmarnował! Zaczęłam szukać winy także i w sobie. Była. Nie przecinałam rozmów. Nie milczałam po to, aby miażdżyć. Czy on się zmienił – nie wiem. Stał się jednak mniej uciążliwy. Jemu także łatwiej było odtąd znosić chyba moją obecność. Przestaliśmy się może od siebie oddalać w tym przyspieszeniu, w jakim to przedtem szło. Teraz jakby stanęło w miejscu. czy żyjemy sobą? Chyba nie. Prędzej może żyjemy dziećmi”31.
Tamto wydarzenie – można powiedzieć nawrócenia – komentuje również Adam: „Po tylu latach spotkanie z Oblubieńcem było dla niej żywe. Anna weszła na drogę miłości dopełniającej. Trzeba było dopełniać dając i przyjmując w innych proporcjach niż przedtem”32.
Adam ukazuje także przyczynę, jaka najczęściej leży u źródeł kryzysów małżeńskich. Mówi: „Przyczyna leży w przeszłości. Tam zwyczajnie tkwi błąd. Chodzi o to, że porywa ludzi jak absolut miłość, której brak absolutnych wymiarów. Oni zaś, kierując się złudzeniem, nie usiłują zaczepić tej miłości o Miłość, która ma taki wymiar. Nie podejrzewają nawet tej potrzeby, bo ich zaślepia nie tyle siła uczucia – ślepi są raczej prze brak pokory wobec tego, czym miłość być musi w swej prawdziwej istocie. Im bardziej są tego świadomi, tym mniejsze niebezpieczeństwo. W przeciwnym razie jest ono wielkie: miłość nie wytrzymuje ciśnienia całej rzeczywistości”33.
Owo pęknięcie miłości Anny i Stefana ma duży wpływ na ich dzieci. Ujawnia się m.in. w postaci niepokoju ich córki Moniki o możliwość trwałej relacji małżeńskiej. Pyta ona Krzysztofa – swojego narzeczonego: „Czy to nie będzie pomyłka, mój drogi, czy to nie minie? Czy kiedyś nie odejdziesz tak samo, jak mój ojciec, który jest w domu obcy – czy ja nie odejdę jak matka, która stała się obca? Czy ludzka miłość w ogóle zdolna do tego, by przetrwać całe istnienie człowieka?34”
Monika ma świadomość, że aby jej miłość do Krzysztofa mogą dojrzewać, musi uwolnić się od „demonów przeszłości”. Mówi: „Ach kiedyż zaczniemy żyć życiem nareszcie własnym! I kiedyż będziesz tylko Krzysztofem, wolnym od tamtych skojarzeń! Tak bardzo pragnę być twoja, a przeszkadza mi w tym to tylko, że jestem sobą”35. Rozwój miłości łączy się zatem z wychodzeniem ze swojego ciasnego „ja” ku drugiemu. Tylko wtedy będzie mogła powstać zupełnie nowa jakość: „my”.
Mimo zarysowanych dramatów ludzkich sztuka kończy się optymistycznie. W ostatnie scenie Stefan kładzie rękę na ramieniu Anny i szuka z nią kontaktu. Choć droga do odnalezienia w pełni źródeł ich miłości jest jeszcze daleka, to jednak czyni ku temu pierwszy krok, a raczej wreszcie odpowiada na starania Anny.
***
Ks. Karol Wojtyła w swojej pracy naukowej i dramaturgicznej potrafił bardzo twórczo i oryginalnie opisać doświadczenie miłości ludzkiej. Do tego dochodziła jeszcze niezwykła twórczość duszpasterska, która przejawiała się w umiejętnym towarzyszeniu zakochanym, narzeczonym a później małżonkom i rodzicom. Z wieloma z nich łączyła go potem wieloletnia przyjaźń. Po latach w swojej pracy, już jako papież wróci do tematu małżeństwa i rodziny w swoich katechezach środowych. Niemniej warto powracać również do wczesnych tekstów ks. Karola Wojtyły, bo i po 50 latach okazują się one niezwykle inspirujące i nośne formacyjnie.
„Duchowość w Polsce” 15 (2013), s. 127-136.
Przypisy:
1Por. C. Sękalski, Jan Paweł II. Wsłuchany w człowieka, „Głos Ojca Pio”, nr 33/2007, s. 2.
2 Jan Paweł II, V. Messori, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 154.
3Por. M.Filipiak, A. Szostek (red.), Obecność. Karol Wojtyła w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, Lublin 1987, s. 51.
4Jerzy W. Gałkowski wspomina np.: „Dyskutowaliśmy właśnie w Świętej Lipce nad maszynopisem „Miłości i odpowiedzialności”. „Wuj” słuchał bardzo pilnie, notował, poprawiał…”. Jerzy W. Gałkowski, Mądrość i miłość, w: M. Filipiak, A. Szostek (red.), Obecność. Karol Wojtyła w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, Lublin 1987, s. 51.
5Etyk i logik, Jerzy Kalinowski wspomina, że w 1954 roku: „Tamże (w pokoju naszego mieszkania), pamiętam, profesor Irena Sławińska, śp. Marzena Pollakówna, żona i ja, a może jeszcze kto inny, już nie pomnę (czyżby Irenka Winklerówna?), słuchaliśmy pierwszej wersji „Przed sklepem jubilera” czytanej przez Autora…” Jerzy Kalinowski, O Karolu. Wspomnienia lubelskie i nie tylko, w: M.Filipiak, A. Szostek (red.), Obecność. Karol Wojtyła w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, Lublin 1987, s. 127.
6 K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Lublin 2001, s. 70.
7 K. Wojtyła, Przed sklepem jubilera, w: tegoż, Poezje i dramaty, s. 205.
8 Tamże, 205-206.
9 K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, s. 95-96.
10 Tamże, s. 75.
11 K. Wojtyła, Przed sklepem jubilera, s. 205.
12 Tamże, s. 210.
13 K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, s. 98.
14 Tamże, s. 99.
15 Tamże, s. 100.
16 Tamże.
17 Tamże.
18 Tamże, s. 101.
19 Tamże, s. 102.
20 Tamże.
21 K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, s. 77.
22 K. Wojtyła, Przed sklepem jubilera, s. 212
23 Tamże, s. 105.
24 Tamże.
25 K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, s. 88.
26 K. Wojtyła, Przed sklepem jubilera, s. 207
27 K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, s. 88.
28 Tamże, s. 91.
29 K. Wojtyła, Przed sklepem jubilera, s. 229.
30 Tamże, s. 239.
31 Tamże, s. 254.
32 Tamże.
33 Tamże, s. 255.
34 Tamże, s. 245.
35 Tamże, s. 250.