Wychowanie do małżeństwa. Udzieliłem na ten temat wywiadu dla “Niedzieli Małopolskiej”.
Agnieszka Konik-Korn pyta w nim. – Czy jest jakiś przepis na to, by w przekazywaniu młodym ludziom wartościowych treści o małżeństwie nie wpaść w umoralniające pogadanki, których nikt nie chce słuchać?
(fot. cs)
A ja odpowiadam: – Wychowanie do małżeństwa to przekaz wartości. A w takim przekazie zawsze najważniejsze jest świadectwo życia. Już Paweł VI powiedział, że współczesny świat woli słuchać świadków niż nauczycieli. Podobnie jest z nauczaniem dotyczącym małżeństwa.
Młody człowiek zanim pójdzie w świat, najpierw od najmłodszych lat obserwuje, co łączy jego rodziców. Jeśli w ich relacjach widzi miłość, wrażliwość, delikatność, gotowość do poświęcenia, ma gotowy wzór. Jeśli natomiast w domu są kłótnie, ciągła walka, brak poczucia bezpieczeństwa, z jakimi wzorcami wejdzie w dorosłe życie?
Kiedy pracuję z parami w kryzysie, często sięgamy do opisu wzorców relacji małżeńskich, jakie wynieśli z domu. Nieraz wręcz uderzające jest to, jak pewne generacyjne przekazy powtarzają się. Wiele pracy trzeba wtedy włożyć, aby nadać swojemu małżeństwu nowy, lepszy kształt…
Nie znaczy to jednak, że samo świadectwo wystarczy. Oprócz tego potrzeba pewnej całościowej wizji małżeństwa. Takiej, która zawiera tak wymiar fizyczny, emocjonalny, jak i duchowy.
Mistrzem w tej dziedzinie był niewątpliwie Karol Wojtyła. Jego książka „Miłość i odpowiedzialność”, choć niełatwa, może być cenną inspiracją także dla ludzi młodych. Przyznam, że z niej korzystałem, głosząc konferencje nawet dla licealistów. Widać było zainteresowanie…
Reszta w numerze… Zapraszam do lektury 🙂