Czym jest psychomanipulacja? Jakie są jej przejawy? Jakie osoby są na nią podatne? Czy można ją spotkać tylko w sektach, czy może zdarzyć się również w niektórych wspólnotach kościelnych?
To tylko kilka pytań, na które starali się odpowiedzieć liczni prelegenci zaproszeni na konferencję „Psychomanipulacja i sekty”. Odbyła się ona w krakowskim klasztorze dominikanów w dn. 20-21 listopada 2015 r. Organizatorem sesji było wrocławskie Stowarzyszenie Psychoedukacji i Terapii „Evolutio” oraz Dominikańskie Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach.
Najważniejszą myślą, jaką wyniosłem z tej konferencji, była intuicja, że podstawą wszelkiej manipulacji jest wzbudzanie lęku i poczucia zagrożenia.
Podatność na psychomanipulację
Wpływ na to ma proces wychowania. Jeśli rodzice chcą nauczyć dziecko posłuszeństwa nie tylko przez zwykłą perswazję opartą na racjonalnych argumentach, wzbudzają w nim lęk. Nieraz odwołują się przy tym do instancji religijnej. Wykraczają wtedy poza swoje rodzicielskie kompetencje i w jakiś sposób krzywdzą swoje dziecko.
„Jeśli nie posłuchasz mamusi, Bozia cię skaże!” W ilu domach dziecko słyszało taki komunikat? Nie ma to nic wspólnego z wychowaniem religijnym. Bóg jest tu bowiem użyty instrumentalnie tylko po to, aby wzmocnić władzę rodzicielską i wywierać presję na wychowanka. W jaki sposób dziecko ma później wyzwolić się z obrazu boga karcącego? Jak pozbyć się poczucia, że on tylko patrzy, jak tu ukarać chrześcijanina za jego wykroczenia? Jak w to miejsce wprowadzić obraz miłującego Boga Ewangelii? Wszak On kocha każdego człowieka bez względu na to, jak żyje i co robi?
Między lękiem religijnym a bojaźnią Bożą
Wprawdzie mistrzowie życia duchowego mówią o wartości bojaźni Bożej w formacji duchowej. Nie ma to jednak nic wspólnego z wzbudzaniem psychologicznego lęku przed Bogiem. Idzie raczej tu o świadomość Boskiego majestatu oraz tego, że wszystko, co w życiu robimy, będzie miało w przyszłości swoje konsekwencje. I choć, jak stwierdza św. Ignacy Loyola w swoich Regułach o trzymaniu z Kościołem: „bojaźń służebna, jeśli człowiek nie zdobywa się na nic lepszego i pożyteczniejszego, wielce pomaga do wyrwania się z grzechu śmiertelnego” to jednak „ponad wszystko należy cenić usilną służbę Bogu, Panu naszemu, z czystej miłości” (ĆD, 370).
„W miłości nie ma lęku – pisze św. Jan, ewangelista – lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości” (1 J 4, 18). Zdanie to jest doskonałym potwierdzeniem tego, że właściwie pojęta duchowość ma prowadzić do wolnego aktu miłości. A tam gdzie usiłuje się korumpować człowieka poprzez wzbudzanie różnorakich obaw i nadmierną kontrolę, mamy do czynienia z jej wypaczeniem.
Lęk jako narzędzie kontroli
Wzbudzanie lęków religijnych sprzyja przejmowaniu kontroli nad człowiekiem. Jeśli będziemy kreślić przed nim obraz świata pełnego niebezpieczeństw i zagrożeń, łatwiej będzie nam kreować siebie jako jedynego wyzwoliciela i obrońcy. Wtedy dla poczucia bezpieczeństwa taka osoba będzie gotowa całkowicie się nam podporządkować. Jest to jeden z podstawowych mechanizmów psychomanipulacji, z jakich korzysta wiele sekt.
Niestety można także natrafić na wspólnoty kościelne, które, jeśli pozbawione są należytego nadzoru, mogą dryfować w te niebezpieczne rejony. Przedstawiciele Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach przyznają, że trafiają do nich nie tylko osoby poszkodowane przez sekty. Nieraz pojawiają się u nich także katolicy, którzy podlegali różnorakim nadużyciom duchowym (także seksualnym) ze strony niektórych duszpasterzy czy też liderów wspólnot kościelnych.
Pokazuje to, że ciągle potrzebujemy dobrego rozeznania i formacji, aby umieć odróżniać zdrową duchowość od nadużyć, które mogą przytrafić się niemal w każdym środowisku.