Cezary Sękalski
4 grudnia 2021 na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie odbyło się spotkanie z Alexandrem Vesely, logoterapeutą i wnukiem Victora Emila Frankla. Na salę weszło ok. 100 osób (zgodnie z epidemicznymi obostrzeniami), a internetowo w wydarzeniu uczestniczyło ponad 130 uczestników. Między nimi i ja.
Spotkanie rozpoczęło się od prezentacji półtoragodzinnego filmu dokumentalnego Aleksandra Vesely „Victor i ja”. Przedstawiona była w nim pokrótce historia życia Victora Emila Frankla ilustrowana wieloma archiwalnymi nagraniami z różnych wystąpień i wydarzeń. O psychiatrze wypowiadały się też osoby, które dobrze go znały.
Przeciw redukcjonizmowi
Twórca logoterapii był krytyczny wobec redukcjonistycznego rozumienia psychoanalizy, w którym nacisk kładziono na determinizm psychologiczny. Jego zdaniem centralna dla człowieka nie jest Freudowska zasada szukania przyjemności, ale potrzeba sensu.
Alexander po prezentacji filmu opowiadał, jak jego dziadek odwiedził kiedyś więzienie o zaostrzonym rygorze San Quentin w USA. Przed nim przychodzili tam psychoanalitycy. Tłumaczyli oni więźniom, że ich zbrodnie były wynikiem patologicznego dzieciństwa, które tak a nie inaczej ich ukształtowało. Frankl natomiast powiedział im, że ponoszą odpowiedzialność za swoje czyny. Ale teraz w ich rękach jest ich przyszłość. Bo w każdej chwili mają szansę, aby opłakać swoje błędy i przyjąć za nie odpowiedzialność. A następnie w okolicznościach, które teraz są im dane, uczynić ze swojego życia coś bardziej sensownego, lepszego niż dotąd. I taki przekaz dla osadzonych okazał się bardziej twórczy i nośny rozwojowo…
Sens cierpienia
Zadałem gościowi pytanie o cierpienie, któremu nieraz w terapii trudno nadać sens i o to, czy jest jakaś metodologia, która w tym może pomóc w gabinecie…
– W pytaniu jest pewne nieporozumienie – odpowiedział Alexander Vesely. – My nie nadajemy cierpieniom sensu, ale możemy pomóc pacjentowi ten sens odkryć. Wiadomo, że człowiek nie szuka cierpienia. Taka postawa byłaby przecież jakimś masochizmem. Są jednak cierpienia, których nie sposób uniknąć, a wtedy można poszukiwać sensu pomimo nich. Wtedy życie staje się wartościowe pomimo swoich ograniczeń…
Myśl tę potem uzupełnił z sali o. Aleksander Posacki SJ. Powołał się na książkę „Homo patiens”, w której Frankl uwzględnia sytuację, kiedy człowiek dobrowolnie przyjmuje cierpienie, od którego mógłby uciec. Widzi bowiem wartości, których obrona i uwydatnienie mogą być warte wewnętrznej zgody na ból. Wtedy cierpienie staje się dobrowolną ofiarą duchową.
Tu przypomniałem sobie scenę z filmu „Ludzie Boga”. Trapiści z Algierii rozważali w niej, czy wyjechać z kraju wstrząsanego wojną domową na tle religijnym. Pozostawanie w nim w sytuacji nasilającego się terroryzmu, było bowiem dla nich coraz bardziej niebezpieczne. Ostatecznie zdecydowali jednak o pozostaniu, aby być wiernymi ludziom, którym na co dzień na miejscu służyli. Wierność tę przypłacili życiem i bez wątpienia była to heroiczna ofiara ich miłości.
Frankl i siła logoterapii
Alexander potem dał przykład mocy logoterapii.
U jego dziadka zjawił się lekarz, któremu zmarła żona. I trudno mu było wydobyć się z depresji po jej śmierci. Nosił w sobie także bolesne pytanie, dlaczego tak się stało.
Inni koledzy, lekarze oferowali wdowcowi leki antydepresyjne… Frankl jednak podjął z nim twórczą rozmowę.
– Co by się stało, gdyby pan umarł przed swoją żoną? – zapytał.
– Bardzo by cierpiała – odpowiedział pacjent.
– Czyli fakt, że zmarła przed panem, oszczędziło jej takiego cierpienia, jakie pan przeżywa teraz?
W tym momencie mężczyzna odkrył, że dzięki temu, iż sam przeżywa ból i osamotnienie, nie musi go przeżywać jego żona. Odszedł więc pocieszony, mimo że jego zewnętrzna sytuacja w ogóle się nie zmieniła.
Łatwiej jednak przeżywa się swój ból, jeśli się wie, że robi się to dla kogoś, niż kiedy ma się poczucie, że jest on bezsensowny. W tym przypadku miłość do żony i pragnienie oszczędzenia jej cierpienia pozwoliło pacjentowi zaakceptować swoją trudną sytuację. Odnalazł bowiem wartość, która mogła być jego cierpieniem okupiona.
Determinizm pokonany
Dziś psychoterapia psychodynamiczna nie jest już tak jednostronna, jak kiedyś bywała psychoanaliza. Wprawdzie nadal lubi sięgać do dzieciństwa pacjenta, aby odkryć mechanizmy psychologiczne, które nieraz człowieka ograniczały w wolnym wyborze.
Zmierza jednak nie tyle do tego, aby go usprawiedliwić i rozgrzeszyć z powodu trudnego dzieciństwa, ale uświadomić mu jego podmiotowość i doprowadzić do większej, dojrzałej autonomii.
A do tego potrzebne jest bardziej świadome ego. Takie, które w lepszy sposób potrafi sięgać nie tylko do ludzkich zasobów psychicznych, ale i do duchowych. A Victor Emil Frankl i inni psychoterapeuci humanistyczni z pewnością przyczynili się do przełamania dawnego redukcjonizmu.
Organizatorem spotkania była Fundacja Wspomagająca Wychowanie ARCHEZJA.