(Mt 1,18-24)
Jezus był nieślubnym dzieckiem. Przynajmniej do momentu uznania Go przez Józefa. A ten, aby płodność duchowa stała się jego udziałem, musiał przejść głęboką duchową przemianę od mężczyzny do ojca. Taka metanoja to przejście.
-
Od lęku i możliwych podejrzeń o niewierność Maryi do uznania Bożej tajemnicy. Przyjęcia łaski i planu, który przewyższał wszystkie ludzkie wyobrażenia i kalkulacje.
-
Od pragnienia ocalenia siebie przed ludzkimi drwinami i krzywdzącymi ocenami do mężnego wystawienia się na to ryzyko. Z poczuciem, że robi to dla dużo ważniejszej sprawy.
-
Wreszcie od chęci uchylenia się od wychowywania „cudzego” dziecka do uznania go za swoje. Ze wszystkimi tego prawnymi, rodzicielskimi i duchowymi konsekwencjami.
Jeden sen z aniołem Pańskim w roli głównej wywrócił do góry nogami całe jego życie.
Ojcowskie owocowanie
Hebrajskie imię Josef („niech przyda Jahwe”) jest skróconą wersją imienia Josifiasz. Oznacza ono „Jahwe dodał, pomnożył” i świetnie oddaje to duchowe owocowanie.
Odtąd mężczyzna wychodzi naprzeciw swojemu najważniejszemu życiowemu powołaniu. Bierze za nie pełną odpowiedzialność. I chyba właśnie dlatego na zawsze pozostanie dla nas wzorem i patronem wszelkiego ojcostwa.
Jest to tym bardziej uzasadnione, że św. Józef oprócz tej jednej decyzji właściwie nie pozostawił po sobie żadnych innych znaczących dzieł czy dorobku. Niewiele jest rzeczy, którymi mógłby się pochwalić. A jeden hojny osobisty wybór (jak również późniejsza mu wierność) wpisała go w grono największych świętych Kościoła.
W ten sposób jeszcze bardziej obnaża on krótkowzroczność i małostkowość współczesnego świata. Dziecko nieraz ukazuje się w nim raczej jako przeszkodę w możliwości osiągania sukcesu materialnego i życiowego, niż jako największy dar. W końcu to na sukces, wygodę i luksus kieruje się mikrofony i oka kamer całego świata.
Rodzicielstwo jakże często ukazywane jest jako coś zwyczajnego, uciążliwego i mało atrakcyjnego.
Mimo, że Józef sam nie przyczynił się do poczęcia Jezusa, stał się dla niego prawdziwym ziemskim ojcem. Jakby chciał nam powiedzieć, że źródłem ojcostwa nie jest przede wszystkim fizyczna, ale duchowa płodność.
Oby ci, którzy są rodzicami biologicznymi potrafili być tak hojni względem własnych dzieci, jak św. Józef potrafił być względem swojego przybranego syna…