Dbanie o siebie to pierwszorzędny wymóg duchowy. A na ogół duchowość kojarzy się raczej z wyrzeczeniem i nieustanną służbą na rzecz innych.
Spotykam ten problem nieraz w gabinecie, a dotyczy on zwłaszcza dzieci zimnego chowu. Cechuje także osoby, które charakteryzuje tzw. nadmierna dobroć. Zdarza się dodatkowo, że brak wewnętrznej równowagi potęguje przekonanie o tym, że zaniedbywanie siebie jest wpisane w duchowość chrześcijańską.
(fot. cs)
Nic bardziej mylnego! Św. Bernard z Clairveaux, średniowieczny mnich z doskonałym wyczuciem uzupełnia wizję daru z siebie właśnie o dar dbania o siebie! Widzi w nim warunek dla uzyskania właściwej harmonii między braniem i dawaniem. W dziele De consideratione pisze:
„Aby twoje człowieczeństwo było pełne i kompletne, musi obejmować również ciebie, w tej otwartości serca, którą zachowujesz dla wszystkich. W przeciwnym razie, jaki dla ciebie pożytek, jak powiedział Pan, aby zdobyć wszystkich ludzi, jeśli tracisz siebie?
Skoro więc jesteś dobrem wszystkich, bądź sam jednym z tych, którzy je posiadają.
Dlaczego tylko ty miałbyś być pozbawiony tej łaski? Jak długo twój duch będzie błądził bez powrotu do ciebie? Jak długo będziesz zaniedbywać przyjęcie siebie, kiedy nadejdzie twoja kolej, wśród wszystkich tych, którzy się zgłaszają? Poświęcasz się mądrym i nieświadomym, a sobie samemu odmówisz? […]
Tak, niech wody twoje wyleją się na place, niech piją z nich ludzie i bydło, niech piją z nich wielbłądy, sługi Abrahama. Ale pośród nich pij także ty wodę tryskającą z twojej studni. […]
Pamiętaj więc, nie mówię, że zawsze, nie mówię, że często, ale przynajmniej od czasu do czasu, aby oddać się sobie. Wśród wielu innych, a nawet po wielu innych, korzystaj z twoich usług”. (I, 5, 6)