Z O. Andrzejem Madejem OMI, poetą rozmawia Cezary Sękalski
W różnych środowiskach twórczych ciągle żywe jest hasło „sztuki dla sztuki”, czy w tym kontekście można połączyć kapłaństwo z poezją?
A czy jest jakieś powołanie, którego nie trzeba by łączyć z poezją? W każdym powołaniu trzeba być twórczym, aby je wypełnić. Staje się to jasne dla tych, którzy choć trochę myśleli o istocie poezji…
Jak zatem zdefiniować słowo poezja?
Zajrzyjmy do słownika grecko-polskiego. Poiein znaczy “tworzyć”, ,”stwarzać”. Poiesis to tworzenie. Tyle etymologia. Poetą należałoby nazywać każdego człowieka, który jest twórczy, oryginalny. Poetą jest ktoś, kto stoi u początków jakiegoś dzieła, lub ktoś, kto to dzieło twórczo kontynuuje. Na pierwszym miejscu więc, poetą jest sam Pan Bóg. On jest stwórcą. Bardzo podobałoby mi się recytować początek chrześcijańskiego Credo w następujący sposób: “Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego, POETĘ nieba i ziemi…” My jesteśmy na obraz i podobieństwo Pana Boga… współpoetami, na ile współtworzymy z Bogiem, uczestnicząc w Bożym poiein. Powtórzę — jest tylko jeden poeta, Pan Bóg. A człowiek jest IKONĄ Boga Poety!
Czy wobec tego każda twórczość jest poezją?
Stachura mówi: “Wszystko jest poezją, każdy jest poetą”. Bliska mi jest ta formuła wskazująca na uniwersalny wymiar aktu poetyckiego. Poetami, niestety, w powszechnym użyciu tego słowa, nazywamy tych tylko, którzy piszą wiersze. Proponuję aby nie identyfikować poezji z gatunkiem literackim, ani nie zawężać słowa poeta do tych tylko, którzy piszą wiersze. Sądzę, że przymiotnik poetycki winien określać to, co jest właściwe wszelkiemu działaniu człowieka, a zwłaszcza takiemu, które charakteryzuje się szczególną dozą oryginalności. Można więc być: poetyckim kominiarzem, poetycką kucharką, poetyckim rolnikiem, tak jak i można pisać wiersze, w których nie ma poezji…
Jaką wg Ojca trzeba przejść drogę, żeby stać się poetyckim?
Każdy idzie inną drogą, gdyż każdy jest jedyny, niepowtarzalny, inny. Trzeba tylko odważyć się być sobą. Być tym, kim się jest, nie bać się oryginalności. A komu się to udaje? Myślę, że każdemu kto został zaakceptowany takim jaki jest. Dlatego nie pomylę się, gdy powiem, że jesteśmy poetami na miarę miłości, której doświadczyliśmy. Czyli: tam rosną poeci, gdzie człowiek doświadcza, że jest kochany. Miłość jest drogą…
Współczesna kultura jest pełna rozdarcia. Czy formy tej kultury też nazwałby Ojciec formami poetyckimi?
Człowiek jest rozdarty. Poezja to świadectwo o tym rozdarciu. Jest też scalająca funkcja poezji. Poeta porusza się w świecie symboli, a jedną z funkcji symbolu jest integracja, jednoczenie. Poeta z jednej strony daje świadectwo o pokaleczonym, rozbitym świecie, a z drugiej przez akt poetycki, współtworzy komunię w rozbitym świecie. Mam wrażenie, że dzisiaj o wiele trudniej jest sprostać tej drugiej misji jednoczącej. Łatwiej napisać o rozbitych małżeństwach niż o małżeństwach, które zdały egzamin z wierności. Łatwiej pisać o niecnocie niż o cnocie. Czy nie sądzisz?
Zatem wyłaniają nam się dwa źródła poezji. Jednym byłaby miłość, poczucie bycia obdarowanym, poczucie szczęścia, drugim zaś poczucie braku miłości, jej poszukiwanie…
A może to jest jedno i to samo źródło, jedna i ta sama rzeczywistość? Wszak nigdy nie ma w życiu jednego bez drugiego: wiara jest możliwa tylko dlatego, że możliwa jest również niewiara. Miłość jest ustawicznym pokonywaniem egoizmu, w końcu nie byłoby wolności, gdyby nie było możliwości nadużywania tej wolności… To są dwie strony tego samego medalu. To jest jedna całość. Akt poetycki, akt twórczy dokonuje się na przekór tej drugiej możliwości człowieka, która sprawia, że może on i niszczyć. Nasze człowieczeństwo jest rozpięte „pomiędzy bestialstwem a heroizmem”, wedle słynnej formuły księdza prof. Konstantego Michalskiego. Co zwycięży: zaufanie czy nieufność, kosmos czy chaos, poezja czy antypoezja… To jest dramat człowieka i całej ludzkości!
Czyli poezja jawi się nam jako rzeczywistość dynamiczna. Poetą się bywa w jakimś szczytowym momencie, albo zaufania, albo braku zaufania…
Tak. Bóg nas stworzył na poetów. Powołał na poetów. Wszystkich i każdego. Tak sobie przekładam powołanie do miłości. Każdy ma szansę kochać. Każdy więc może być poetą, choć każdy może tę szansę zmarnować i zamiast coś tworzyć, może zacząć niszczyć. Chociaż więc Bóg stworzył nas poetami, to jednak mogą w nas dojść do głosu siły niszczące… Wierzę jednak, że zawsze więcej w nas jest miłości niż nienawiści. W każdym więc żyje kawałek poety. Tego ,,poety” w sobie nikt do końca nie zabije!
W procesie stawania się poetami na pewno bardzo pomaga nam spotykanie poetów na swojej drodze…
Wielki to dar spotykać poetów. Gałczyński spotkał na swojej drodze własną matkę: „Ona mi pierwsza pokazała księżyc”. Tadeusz Szyma zaś powiedział o matce: „ona mi pierwsza pokazała krzyż”. Życie jest z życia. Budzą nas obudzeni. Jesteśmy wrażliwi dzięki temu, że spotkaliśmy wrażliwych. Nikt z nas nie byłby tym, kim jest, gdyby nie spotkał tych, których Bóg postawił na jego drodze. Oczywiście jestem przeciwny twierdzeniu, że byt kształtuje świadomość. Natomiast jestem przekonany o tym, że stajemy się coraz bardziej sobą, prowadząc dialog z drugim człowiekiem, ubogacając swoje widzenie świata o spojrzenie drugiego. Stając przy poecie, mam szansę, że uda mu się wprawić w drganie coś, co było we mnie uśpione. Prawo dwóch fortepianów.
Czy mógłby Ojciec podzielić się doświadczeniami spotkania poetów w swojej historii życia?
Ludzie, których spotykam są największym darem w moim życiu. Każdego spotkanego na mojej drodze życia człowieka przyjmuję jako zwiastuna. Każdy przynosi mi jakieś orędzie. Każdemu coś zawdzięczam. Od każdego chcę się czegoś nauczyć. Byłaby to długa litania, gdybym teraz zaczął przypominać sobie ich po imieniu. Dlatego też wspomnę tylko niektórych. Cieszę się, że dane mi było z nimi modlić się lub rozmawiać: Matka Teresa z Kalkuty, Brat Roger, Karol Wojtyła, Carlo Caretto, Leo Suenens, Paul Ricoeur, Hans Gadamer, Czesław Miłosz, Jerzy Turowicz, Jan Dobraczyński, Lech i Danuta Wałęsowie, Stanisław i Ludmiła Grygiel, Franciszek Blachnicki, Józef Tischner, Francesco Ricci, Luigi Giussani, Aniela Urbanowicz, Anna Kamieńska, Tadeusz Mazowiecki… Oto niektórzy z tych, którzy mnie budzili, otwierali mi oczy i pokazywali nowe przestrzenie istnienia. Wiem, że do końca życia powinienem nosić ich w sercu i ogarniać modlitwą. Jakże inaczej mógłbym im podziękować?
Czy mógłby Ojciec opowiedzieć jakiś zdarzenie związane ze spotkaniem poety?
Pozwól, że opowiem jedno z takich, zdać się może, bardzo zwyczajnych spotkań. Było to przed laty w barze dworcowym w Skarżysko Kamiennej, jeżeli się nie mylę, w niedzielę, przed południem. Jechałem pustym pociągiem, wysiadłem na pustym dworcu. Byłem głodny.
– Proszę pani, chciałbym coś zjeść – mówię do sprzedawczyni w bufecie.
– Proszę bardzo – odpowiedziała i zabrała się do roboty. To, co dostałem na tej małej stacyjce do jedzenia, było podane z wielką serdecznością, bardzo estetycznie, z uśmiechem. W pewnym momencie ta zimna poczekalnia zmieniła się w mój… dom! Poezja i dobroć, poezja i piękno, są blisko siebie.
Jest Ojciec autorem kilku tomików poezji. Skąd czerpie Ojciec inspiracje do swojej twórczości literackiej?
Moje zapisy są przedłużenie rozmów z sobą samym, z innymi ludźmi. Są refleksjami na marginesie modlitwy, jakże ubogiej, lektury Pisma Świętego, książek, gazet… Czasami coś się człowiekowi przyśni – dosłownie lub na jawie. Nieraz coś się pisze z bólu, a nieraz z radości. Nigdy nie wiadomo, co może być natchnieniem. Czasem, być może, jest to zwyczajne grafomaństwo!
Czy ma Ojciec jakichś ulubionych mistrzów pióra, którzy wprawiają w rezonans struny poezji?
Nie odpowiem na to pytanie. Nie chciałbym nikomu niczego do czytania proponować. Boję się tego. Każdy jest wolny. Każdy jest zaproszony, aby swój dom umeblować tak, jak mu się podoba. Jest to trochę sprawa gustu. A o gustach – jak mówi łacińskie przysłowie – lepiej nie dyskutować. Może tylko więc tyle powiem, że trzeba na pewno przewertować klasyków.
Życzę zatem dalszych natchnień w twórczości życiowej i poetyckiej. Dziękuję za rozmowę.
Ja też dziękuję za spotkanie z Tobą, a za Twoim pośrednictwem, z każdym kto czyta “ASPEKTY”. Niech żyją poeci!
“Aspekty”, nr 7-8/1993, s. 26-27.
(fot. cs)